FOLLOW

Photobucket photobucket Photobucket photobucket Photobucket photobucket photobucket photobucket photobucket

RECOMMENDED

LONDON. SOMEWHERE DIFFERENT

8.08.2013

Słuchając drugiego

Podczas rozmowy ze znajomymi wynikła bardzo ciekawa sytuacja, której wcześniej wcale się nie przeglądałem jako fragmentowi otaczającej mnie ale nie uświadamianej rzeczywistości. Dyskusja rozpoczęła się tak jak zazwyczaj czyli od panujących warunków atmosferycznych za oknem. Na tym poziomie wszyscy byliśmy zgodni, ponieważ widzieliśmy to samo i łatwo było wywnioskować w jakiej aurze minie tamten dzień.

Nastąpienie rozpoczęło się tradycyjne „polskie” narzekanie. A to za duszno, za gorąco i za bardzo słoneczne. Tutaj wszyscy nie wyrazili swojego zdania, ponieważ obecne osoby nie czuły się zobowiązane do kontynuowania tej bezcelowej dyskusji. Napięcie wzrosło dopiero wtedy, gdy rozmowa zaczęła być naprowadzana w kierunku edukacji dzieci i zawodu nauczyciela.

Dwie moje znajome stwierdziły, że nauczyciel ma za dużo wolnego i tak w ogóle „to nic nie robi z tymi dziećmi, bo na poziomie początkowym nauczania to jest tylko zabawa”. Na to odezwał się kolega, że jest to nieprawda, ponieważ „nauczyciel też potrzebuje odpoczynku i regeneracji sił aby móc przygotować się do kolejnego roku szkolnego”. Jednak w trakcie trwania tej wymiany zdań, dalej było coś nie tak, ponieważ dwie grupy nie mogły dojść do wspólnego porozumienia i z tematu edukacji wszyscy zaczęli sobie wzajemnie dogryzać nie na żarty.

Ponieważ ja również miałem swoje zdanie w tym temacie i przy wszystkich je wypowiedziałem, też natychmiast padłem ofiarą docinek. Nawet przez moment nie przyszło mi do głowy aby podporządkować swoją opinię większości, ponieważ wtedy byłaby ona zupełnie nie prawdziwa. Niestety w naszym społeczeństwie za indywidualizm i prawo do własnego zdania – zawsze się płaci. W najlepszym wypadku – byciem wyśmianym, ale zawsze jest się ofiarą.

Temat związany z edukacją i czy nauczyciel ma za dużo czy za mało wolnego w istocie nie ma znaczenia dla zaobserwowanego zjawiska agresji słownej w społeczeństwie. Przeraziło mnie jednak podejście znajomych do swoich odmiennych zdań w jednym temacie. Ludzie w ogóle nie szanują słuchacza i to były dość dobrze znające się osoby. Czy my już naprawdę nie potrafimy siebie wzajemnie wysłuchać, a następnie wyjaśnić swojego zdania?

Może jest to błaha sprawa, jednak sądzę, że nasza komunikacja może niebawem zaniknąć, na rzecz wydawania wzajemnych poleceń lub przebąkiwania wyrazów aprobaty czy też dezaprobaty.

Myślę, że należy wysłuchać każdego człowieka jeśli chce wyrazić swoje zdanie na określony temat i jest na ogólnie przyjętym poziomie merytorycznym. Osobiście nigdy nie zakładam, że to ja mam rację, a tym bardziej w dziedzinach życia, które kompletnie mnie nie interesują. Czasami nawet jeśli jest okazja do rozmowy, jestem szczęśliwy, że ktoś mi wyjaśnił zupełnie nowe dla mnie pojęcie i jestem bogatszy o nowe doświadczenia. Działa to zawsze, nawet jeżeli pierwotnie myślałem zupełnie inaczej o danym zjawisku lub fakcie. Bo przecież rozmowa nie polega na kłótni, a na poszerzaniu swoich horyzontów w celu nabierania nowych doświadczeń.

Nerwowość jaka wkrada się w nasze społeczeństwo jest nie do wytłumaczenia, ponieważ nikt nie zasługuje na takie traktowanie jak traktuje jednostki grupa. Co ciekawe w momencie jak uczestnicy dyskusji uświadamiają sobie, że nie chcieliby być w taki sposób traktowani jak to się dokonuje, to bezzwłocznie prostują swoje wypowiedzi – czyniąc je nieco bardziej stonowanymi, albowiem w istocie nikt nie chce nikogo urażać.

Trudno jest zatem zdefiniować naturę tego zjawiska – przedziwnej agresji słownej, która stała się normą powszechnego komunikowania się, ludziom nie trzeba wiele żeby wybuchnąć z byle powodu, a nawet jak się na czymś nie znają to i tak walczą o „swoją rację”. Dokąd zmierza nasz świat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz