FOLLOW

Photobucket photobucket Photobucket photobucket Photobucket photobucket photobucket photobucket photobucket

RECOMMENDED

LONDON. SOMEWHERE DIFFERENT

24.11.2014

Jutro będzie lepiej?

I pierwsze „koty” już „za płotami”, chociaż nie znamy wyników. Wybory 2014. Reklama, promocja, Gazeta i telewizja. Przez ostatnich kilka tygodni mogliśmy spotkać się właśnie z tym tematem. Obiecywali, obiecują i obiecywać jeszcze dłużej będą. Tak naprawdę, po co oni nam to wszystko obiecują, jeśli własnego słowa nie dotrzymują?

Kto w tym przypadku jest głupszy, a kto mądrzejszy? Sam już nie wiem. Czy głosujący czy osoby, które kandydują na poszczególne stanowisko? Mam już trochę lat, ale z każdym dniem myślę, że to wciąż jeszcze za mało, aby zrozumieć nasz kraj i to, w jaki sposób nami kierują. Po kilku głębszych przemyśleniach stwierdzam, że albo się w tym nie uczestniczy albo z czasem przedstawia i kreuje swoją politykę. Niekiedy, a może przeważnie zrozumiałą tylko i wyłącznie dla samych siebie. Bo nie ma tu wiele do tłumaczenia. Bełkotu chyba jeszcze nikt nie rozszyfrował i nie zrozumiał. Ale czy to rzeczywiście jest bełkot? Czy może zapewnienie sobie cieplejszego stołka? A może warto być pupilem nawet, jeśli jest się na najniższym szczeblu, a nasza wiedza nie ma nic wspólnego ze stanowiskiem, na którym się znajdujemy?

Może i coś w tym jest, bo któregoś dnia nasz sen może się spełnić. Mówią, że książęta nie przyjeżdżają na białych koniach po swoje wybranki, ale zawsze przecież można pomóc temu szczęściu! Przyszła księżniczka może sama wjechać na odwiedziny przyszłego księcia i wtedy nasz sen będzie rzeczywistością. Czyż nie? Ach jak zwykle za dużo mówię… To znaczy piszę.

Właśnie tydzień temu odbyłem jedną z najciekawszych rozmów w dotychczasowym życiu. I tu znowu przytoczę mój ulubiony środek transportu, który prawdopodobnie już tak znienawidziliście oczywiście przez te felietony… Nie mogę nic na to poradzić, że tak często podróżuję. Wiem, że najlepiej jest w domu, ale ja wolę jednak tą drugą opcję. Jeden przedział, a w nim aż dwie osoby. Starsza kobieta, elegancko ubrana z magazynem na temat polityki w rękach. Czyta, czyta aż wreszcie nie wytrzymała. „Ach co z tym naszym krajem!” – powiedziała. „Przecież powinniśmy być szczęśliwi, jedziemy pociągiem i to do samej stolicy Polski, Warszawy!” – odpowiedziałem. Elegancka kobieta, jednak bardzo skromna zrozumiała moje zdanie i tylko się cicho zaśmiała. – „Tak co mi przyszły za czasy. Człowiek uczył się tyle lat, dyplomy, studia, doktoraty i co ja teraz z tego mam? Wielkie nic. Byłam wykładowcą, uczyłam przekazywałam wiedzę i wierzyłam w młodych, że wszystko oni odmienią. Odmienią tę beznadziejną sytuację w naszym państwie. I mi teraz pozostało? Marna emerytura. Nawet nie wiem za co kupię prezenty dla bliskich” – powiedziała. Siedziałem jak zaczarowany, ponieważ nie wierzyłem w to, co słyszę. Kobieta, która wykładała medycynę, brała udział w badaniach i eksperymentach, chciała żeby ludziom żyło się lepiej, teraz nie ma pieniędzy na życie i nawet skromne prezenty dla najbliższych.

To naprawdę straszne i nie chodzi już o te upominki, ale o samo traktowanie człowieka, który chciał pomóc innym i chciał zmian, poświęcił pracy życie. Ten obraz wyglądał gorzej niż po tornadzie. Sama pustka, jednak co mnie ucieszyło to uśmiech na twarzy tej kobiety. „Wierzę, że pewnego dnia wszystko się zmieni i Polska będzie silnym państwem. Ale do tego potrzeba buntu, nowych pomysłów, a nie tylko samych obietnic przed wyborami, które nie mają żadnego pokrycia” – kontynuowała. To niesamowite, jak nieznajomi Polacy potrafią ze sobą szczerze rozmawiać.

Pożegnałem się i wysiadłem z pociągu. W głowie miałem kłębek myśli. Ale pierwsza, która się wysunęła to taka, że w Polsce jest naprawdę źle i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek się polepszyło. Wybory były, my dokonaliśmy wyborów, ale czy ktokolwiek z nowo wybranych będzie potrafił spowodować poprawę losu dla większości społeczeństwa? Czy kiedyś nastanie taki dzień?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz