Dziś zapraszam Was do przeczytania wywiadu który ukazał się w "Czasie Świecia", dodatku do Gazety Wyborczej. Odpowiadam w nim na pytania związane z moją pasją, pracą, marzeniami i przyszłością.
xoxo
BVL
Nie chcę być jednolitą masą
- Na pierwszy pokaz udało mi się
dostać całkiem przypadkiem. Wygrałem wejściówkę w ramach konkursu
internetowego. Musiałem napisać czym jest dla mnie moda i
dlaczego chcę siedzieć w drugim rzędzie na takim pokazie. Wtedy spełniło się
jedno z moich marzeń - mówi Kamil Brzozowski z Jeżewa. „Blair von London” w rozmowie z
Magdaleną Potulską opowiada o tym jak się ubiera Paryż, Londyn i Berlin, o
pasji i tym czego chce w życiu
Jesteś fryzjerem, magistrem
kulturoznawstwa...
- Niedawno skończyłem
Policealną Szkołę Fryzjerską i mam tytuł technika usług fryzjerskich. W grudniu
ubiegłego roku obroniłem też pracę magisterską z kulturoznawstwa w specjalności dziennikarstwo i krytyka
artystyczna. W trakcie studiów przez półtora roku współpracowałem z „Czasem
Świecia”. Sporo się wtedy nauczyłem, poznałem też wielu ciekawych ludzi i
bardzo miło wspominam ten czas.
Jesteś też kojarzony z jedną z firm kosmetycznych
Jesteś też kojarzony z jedną z firm kosmetycznych
- Zgadza się, jestem okręgowym
menagerem sprzedaży w firmie kosmetycznej Avon. To dało mi możliwość nauki
wykonywania makijażu. Zaczynałem od buzi koleżanek. Początkowo nie wszystkie wierzyły, że zrobię to dobrze i w dodatku będą mogły wyjść
na imprezę. Szybko przekonywały się jednak, że wychodzi mi to całkiem nieźle.
Podobnie było z paniami, które miałem przyjemność spotykać reprezentując firmę.
Okazją były różne imprezy z ich udziałem, choćby w okolicznych kinach podczas
kinowych wieczorów dla kobiet. Początkowo kobiety trochę nieufnie zerkały w
moją stronę i bez przekonania słuchały tego, co im doradzam. Jednak kolejnym
razem przychodziły specjalnie do mnie.
Twierdziły, że poprzednie moje sugestie był trafne i prosiły abym znów
im coś podpowiedział albo zrobił makijaż. Nadal współpracuję z tą firmą. Między
innymi właśnie ta działalność i moja otwartość dały mi szansę bycia w kilku
miejscach związanych z branżą modową.
Prowadzisz też bloga
-
Zaczęło się od tego, że w 2012 roku kilka razy komentowałem stylizacje, które
ukazywały się w magazynie modowym „Grazia”, przez kolejnych kilka numerów,
pojawiały się one na łamach. Później mój wizerunek został wyróżniony przez
samego Roberta Kupisza, projektanta i stylistę fryzur, obecnie będącego już ikoną wśród
projektantów. To był konkurs, w którym wziąłem udział, a Kupisz doecnił moją
fryzurę. To dodało pewności siebie i wtedy pomyślałem o założeniu własnego
bloga. Poprzez zamieszczane na nim treści
chcę w ten sposób wyrazić siebie. Zaczęłam tam też tam pokazywać i komentować
za równo swoje stylizacje jak i interesujący sposób ubierania się innych osób.
Odbiór jest bardzo pozytywny dlatego też kontynuuje go do dziś.
Z bloga między innymi można dowiedzieć się w jakich pokazach miałeś okazję uczestniczyć, jak trafiłeś na pierwsze takie wydarzenie?
- Na pierwszy pokaz udało mi się
dostać całkiem przypadkiem. Wygrałem wejściówkę w ramach konkursu
internetowego. Musiałem napisać czym jest dla mnie moda i
dlaczego chcę siedzieć w drugim rzędzie na takim pokazie. Wtedy spełniło się
jedno z moich marzeń. Na takie pokazy nie przychodzą przypadkowe osoby,
tylko te związane z branżą modową. Dlatego też
czułem się zaszczycony, że mogłem znaleźć się w tym gronie. Nie wiedziałem czego dokładnie się spodziewać, domyślałem się jedynie,
że będzie grono znanych i cenionych osób. Pokaz odbywał się w Warszawie w „Złotych tarasach”. Swoją kolekcję wówczas prezentowała Charlotte Rouge, młoda
projektantka tworząca proste, pokazujące ciało, kreacje.
Kompletnie
zaskoczyło mnie, że tam nikt nie zwracał uwagi na panującą porę roku czy aurę,
a był akurat luty. Moja znajoma na mróz ubrała cienką sukienkę i szpilki bez
rajstop. Liczy się ogólny wygląd i prezencja, tam rajstopy są niedopuszczalne.
Relację z tego pokazu opublikowałem na moim blogu.
Kolejnym miejscem w twojej modowej drodze był Berlin
- W Berlinie spędziłem tylko jeden dzień, ale był bardzo
intensywny. Miałem okazję uczestniczyć w aż czterech showroomach różnych marek.
Jednocześnie zobaczyłem także całe galerie kolekcji od codziennych, aż po dość
kontrowersyjne.
Co to jest showrooom?
- To miejsce, które projektanci
sobie wynajmują podczas trwania Fashion Week. W tych pomieszczeniach prezentują
swoje marki. Typowe pokazy z udziałem modelek odbywają się w całkiem innym
miejscu.
Zaobserwowałeś jakieś różnice w modzie w zależności od kraju?
- Jak miałbym porównać Fashion
Week w Łodzi, Paryżu czy w Berlinie, to
jest to bardzo duża rozbieżność.
Za granicą „ulica” wygląda bardziej odważnie. Ludzie nie przejmują się tym, jak
na podstawie wyglądu oceniają ich inni. W Paryżu dominują elegancja szyk i
klasyka. Powiedziałbym, że nawet czasem ludzie chodzą za bardzo odświętnie
ubrani.
A Berlin?
- A w Berlinie panuje nonszalancja. Tam się nikt nie
zastanawia nad komponowaniem stroju, czy coś do siebie pasuje czy nie. To moim
zdaniem daje świetny efekt. Raczej preferowany jest taki niedopracowany
wizerunek, mniej przemyślany. Inne są trendy w sąsiednich krajach i u nas te
kolekcje są inne i dominują odrębne
style. Często to, co jest dostępnie w Berlinie nie będzie do nabycia u nas.
Zbyt odważna kolekcja nie sprawdzi się i nie przymnie na polskich ulicach. My
jeszcze nie przywykliśmy do takich ekstrawaganckich krojów, czy kolorów. W
Łodzi natomiast można zobaczyć główne trendy w danym sezonie. Jest trochę
„fashion victim,” czyli niewolnictwo mody.
A co robiłeś w Londynie ?
- Spędziłem tam trzy dni podczas
londyńskiego Fashion Week. Tu, podobnie jak w Berlinie, robiłem zdjęcia osobom
które wyróżniały się swoim stylem.
Następnie były one publikowane na stronie internetowej agencji, którą
reprezentowali fotografowani przeze mnie modele. Muszę pochwalić się, że
londyńscy fotografowie również mi robili zdjęcia. Miałem możliwość uczestniczyć
w trzech prezentacjach kolekcji londyńskich. Najbardziej zachwycił mnie Markus
Lupfer, u którego motywem przewodnim był wizerunek kota. Kolekcje widziałem we
wrześniu, a później sama Miley Cyrus była ubrana w te ciuchy podczas swojego
koncertu.
Uczestniczyłeś też w Warsaw Fashion Weekend
Uczestniczyłeś też w Warsaw Fashion Weekend
- Tak było to zaledwie miesiąc później. Dzięki, gdzieś po drodze nawiązanym kontaktom, miałem okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu. Pojechałem tam jako przedstawiciel firmy Fashion TV, która między innymi zajmuję się projektowaniem odzieży. W trakcie tego pierwszego dla mnie, święta mody, zacząłem nabywać obycia w tym świecie. Miałem możliwość doradzać kobietom jak mają kompletować stroje, z czym je nosić. Jak się okazuje wielu kobietom brakuje odwagi, by zacząć się ubierać bardziej odważnie i ekstrawagancko. Barierę stanowi to, co powiedzą ludzie.
Czym wyróżnia się moda w Londynie?
- Jeśli chodzi o ubrania z
kolekcji biorących udział w pokazach, to od razu zwróciłem uwagę, że były one
dopracowane w każdym detalu. Tam pasował każdy drobiazg. Poczynając od
przysłowiowej nitki, kończąc na aranżacji i dekoracji wnętrz. Jednym słowem
wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tam też nie ma pozowania fotoreporterom
na charakterystycznych ściankach. Nikt nie lansuje się tak, jak u nas, dzięki
temu atmosfera jest bardzo naturalna.
W Londynie nikt nie patrzy ze
zdziwieniem, kpiąco czy z pogardą, na styl ubierania się. Można wyjść po zakupy
na śniadanie, w piżmie i w klapkach i nikogo to nie dziwi. Twój image, to twój
problem. W Polsce jest tak, że wygląd wymaga perfekcji, w przeciwnym razie od
razu zostaniesz skomentowany w negatywny sposób. Taki luzacki sposób ubierania
nie przeszedłby bez komentarza, zwłaszcza w naszym Jeżewie. W Londynie ludzie
się nie przejmują pogodą, chodzą w szpilkach w deszczu, a nawet po śniegu i to
bez rajstop, ale za to w futrze. Kobieta
ma akurat taką potrzebę czy okazję i nikt się temu nie dziwi. To jest to, co
cenię w modzie, to co mi się najbardziej podoba, co mi odpowiada i imponuje.
Między innymi dlatego prowadzę bloga pod pseudonimem „Blair von London”.
A Paryż?
- Na przełomie lutego i marca
miałem okazję poznać również tamtejszy świat mody. Głównie uczestniczyłem tam w
prezentacjach marek w showroomach. Z wielu powodów ten wyjazd, to było dla mnie
ogromne przeżycie. Przede wszystkim jechałem całkiem sam, jako reprezentant firmy
z którą współpracowałem. Od początku do
końca byłem zdany sam na siebie. Sam musiałem się poruszać po Paryżu, a co
najważniejsze, na czas pojawiać we wielu miejscach związanych z modą. Tam
właściwie wszędzie obowiązywał język angielski i to też było duże wyzwanie dla
mnie. Całkiem nieźle mi poszło.
Jakie wrażenie zrobili na tobie paryżanie ?
- Paryż to inny świat. Tam panuje
inna atmosfera, paryżanie są życzliwi, bardzo mili i przychylni innym
narodowościom. Bardzo byli mi pomocni w dotarciu do celu. Niestety mają też
wady, choćby takie, że francuzi nie chcą mówić w innym języku niż ich ojczysty.
Ja zadawałem pytanie po angielsku, a odpowiedz uzyskiwałem po francusku.
Miałeś czas na zwiedzanie ?
- Oczywiście, koniecznie chciałem
zobaczyć Wieżę Eiffla. To było od dawna moim marzeniem i się spełniło. Dla niektórych to zwykła
konstrukcja, dla mnie to coś więcej. Tak
jest specyficznie. Dookoła pełno ludzi, oczywiście z charakterystycznymi
francuskimi bajglami. Oni mają więcej czasu. Idą na spacer, delektują się
chwilą, znajdują czas na wyjścia ze znajomymi do kawiarenki. Jeśli
chodzi o ich styl ubierania, to jest on bardzo prosty - klasyczny i praktyczny. Jednocześnie to rzeczy uszyte z dobrych
jakościowo materiałów, co się z tym wiąże, nie należą do najtańszych, ale z
uwagi i na swój uniwersalny styl posłużą przez wiele lat.
A jak ubierają się panowie w Paryżu ?
- Na pewno inaczej niż w Polce.
Każdego dnia starają się podkreślić swój charakter i swój styl. Zakładają
całkiem inny rodzaj garderoby. Wybierają dobrze skrojone marynarki, koszule, do
tego eleganckie buty. Bardzo popularne są kolorowe apaszki, torebki i tego typu
dodatki. Chętnie dbają nie tylko o swój wizerunek, ale i o ciało. Coraz większą
popularnością wśród panów cieszą się też kolorowe kosmetyki wykorzystywane do
robienia makijażu. Podoba mi się ta francuska swoboda i ich sposób noszenia
się. Niestety w Polsce tego brakuje.
Ty sam nie stronisz od ekstrawaganckich ubrań
- Na pewno wiele osób zauważyło,
że lubię eksperymentować z modą i bawić się nią. Od wielu lat śledzę nowinki w
magazynach. Kilkanaście lat temu zaczęła mi je przywozić moja ciocia z Niemiec
i stanowiły one dla mnie inspirację. Sporo czasu spędziłem za granicą i tam
dowiedziałem się, jak mogą ubierać się mężczyźni. W jaki sposób można spędzać
czas wolny i w jaki, inny sposób, żyć.
Niemcy regularnie chodzą do fryzjera, depilują brwi i kupują spore
ilości ubrań.
Moja wizyta w Paryżu utwierdziła mnie w przekonaniu, że droga, którą podążam jest słuszna. Tam nikt nie zwracał uwagi na moje stylizacje i mój ubiór, a jeśli tak, to tylko w pozytywnym sensie. Nie jest ważne kto nosi daną rzecz, liczy się to, aby człowiek czuł się w niej dobrze. Ja wyznaję zasadę, że lepiej mieć mniej ciuchów, ale lepsze jakościowo. Przekonałem się, że opłaci się odłożyć i kupić kultową torebkę, choćby Louis Vuitton. Jedną taką mam już od trzech lat i cały czas wygląda jakby była kupiona wczoraj. Jednocześnie nie stronię też od outletów czy popularnych lumpeksów. Tam przy odrobinie szczęścia można kupić niepowtarzalne perełki.
Moja wizyta w Paryżu utwierdziła mnie w przekonaniu, że droga, którą podążam jest słuszna. Tam nikt nie zwracał uwagi na moje stylizacje i mój ubiór, a jeśli tak, to tylko w pozytywnym sensie. Nie jest ważne kto nosi daną rzecz, liczy się to, aby człowiek czuł się w niej dobrze. Ja wyznaję zasadę, że lepiej mieć mniej ciuchów, ale lepsze jakościowo. Przekonałem się, że opłaci się odłożyć i kupić kultową torebkę, choćby Louis Vuitton. Jedną taką mam już od trzech lat i cały czas wygląda jakby była kupiona wczoraj. Jednocześnie nie stronię też od outletów czy popularnych lumpeksów. Tam przy odrobinie szczęścia można kupić niepowtarzalne perełki.
W Polsce dla facetów
zarezerwowane są ciemne kolory, szarości i zielenie. A kto powiedział, że my
mamy się tak nudno ubierać? Ja w jasnych barwach czuję się lepiej, dodają mi
pozytywnej energii. Lubię nosić torby czy apaszki, bo dodają szyku i
podkreślają osobowość. Za granicą
panowie nie chodzą do pracy z plecakiem. Wręcz przeciwnie, im lepsza jakościowo
torba, tym lepiej.
Używasz też kolorowych kosmetyków
-
Może dziesięć lat temu byłoby to sensacją, dziś już nie jest. Rynek kosmetyczny
coraz bardziej rozszerza się również o kosmetyki przeznaczone specjalnie dla
mężczyzn. Nie uważam abym robił coś złego. To na razie u nas nowość, którą nie
wszyscy akceptują, ale myślę, że także i ten trend dojdzie do nas. W Paryżu
mężczyźni używają podkładów aby ich twarze prezentowały się lepiej i tam nie
robi to na nikim wrażania. Ja dzięki temu lepiej się czuję i w ten sposób
podkreślam swoją twarz i wyostrzam jej rysy.
Nie boisz się komentarzy?
- Często bywa tak, że ci co
początkowo wyśmiewają mój wizerunek, później pytają mnie o radę w kwestii
ubioru czy stylizacji. W naszych kręgach mylnie odbierane są osoby wyróżniające
się z tłumu. A ja się właśnie wyróżniam i chcę się wyróżniać. Nigdy nie
chciałem być jednolitą masą i wyglądać tak jak większość. Nikt ,nikomu nie
zabrania odmienności. Dziwię wielu osobom, że nie próbują znaleźć własnego
stylu, a zakładają to co narzucają sklepy albo to co zakłada cała Polska. Od
każdego z nas zależy kim chce być w życiu i powinniśmy dany nam czas w pełni
wykorzystać. Ubierając się w taki, sposób, liczę się z różnymi reakcjami.
Przejmujesz się krytyką?
-
Jeśli miałbym się przejmować tym co mówią o mnie inni, to musiałbym nie
wychodzić z domu. Nie chcę robić czegoś wbrew sobie, tylko po to aby przypodobać
się ludziom. Osoby znające się na modzie doceniły to, jak wyglądam i to jest
dla mnie ważne. Idę swoim torem,
spełniam swoje marzenia i nikomu nie bronię robić tego samego. Dzięki temu
czuję się szczęśliwy.
Jakie masz plany na przyszłość?
-
Chciałbym zdobywać doświadczenie na wielu płaszczyznach. Choćby nabierać wprawy w dziedzinie fryzjerstwa.
Chciałbym też aby moje życie podążało w kierunku mody i świata związanego ze
stylizacją i kreowaniem wizerunku. Może w jakimś momencie życia dane mi będzie tworzyć
również kreacje i prezentować je. Przyszłość chciałbym związać z branżą modową.
To jest to co kocham, to mój świat.
Przede wszystkim jednak chciałbym swoje życie przeżyć mądrze i
pozostawić coś po sobie. Choćby to było tylko przesłanie, że człowiek o
odmiennym stylu ubierania się czy sposobie życia, nie jest gorszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz