Mogłoby się wydawać, że różowy należy do moich ulubionych kolorów, jednak przez długi czas podchodziłem do niego niechętnie. O nie. Nie dlatego, że wydawał mi się mało męski jak większość uważa. Miałem inny powód. Róż był równy dla mnie z kiczem, ale takim przez duże k i to właśnie dlatego omijałem tę barwę dużym łukiem. Z drugiej strony ostatnio wyznaję zasadę: nigdy nie mów nigdy, która sprawdziła się także i tym razem. Stałem w jednym z moich ulubionych second handów kiedy to ujrzałem różową marynarkę. Bardzo w stylu Barbie i na pograniczu kiczu z dobrym stylem. Zaryzykowałem i kupiłem tym bardziej, że leżała tak jak chciałem.
Pierwsze wyjście w niej wywołało niemałe poruszenie wśród znajomych, jednak dzięki temu utwierdziłem się jeszcze bardziej w przekonaniu, że pasuje do mnie idealnie. Skupiła również uwagę fotografa podczas sesji. Biała barwa idealnie poskromiła róż. Całość wypadła stonowanie, jednak żeby nie było nudno dodałem pazura w postaci pomarańczowej torebki od Ralpha Laurena, która w ostatnim czasie często mi towarzyszy. A jak Wy interpretujecie różowy?
P.S Niebawem znowu Was zaskoczę
xoxo
BVL
Jacket-Vintage/ Shirt-H&M/ Pants- River Island/ Shoes- Zara/
Bag-Ralph Lauren/ Jewelery-Tiffany and Co
pic.by Aleksandra Mokrzycka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz